Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O! te bandy; Że oni się odważyli!...[1] Bawiłam wtedy w Neudeck u księżnej Donnersmarck. Wyżyłyśmy wtedy strachu. Księżna pojechała sama do Starych Tarnowic i prosiła powstańców, by nie napadali na jej zamek. Poczytywała ich za prawie-komunistów i sądziła, że nadchodzą czasy bolszewickie. Ale oni uspokoili ją i, wystaw sobie, eskortowali ją nawet w drodze powrotnej. Mam nadzieję, że takie rozruchy nie powtórzą się już więcej. A ty co o tem sądzisz?
— Zapewne nic już nie zakłóci pokoju! — bąknął zbywająco porucznik.
A ona poczęła mu winszować sprytu, dzięki któremu wydostał się z niewoli. W jej mniemaniu Wiktor udawał Polaka, by w danym momencie zdradzić Niemcom tajniki polskiej organizacji wojskowej, co uważała za rzecz całkiem naturalną i zbożną.
Wiktor nie wyprowadzał jej z błędu; nie miał wogóle ochoty toczyć z nią poważnej rozmowy na ten temat, czując, że jego słowa padłyby na grunt niewłaściwy. Natomiast ulegał powabowi jej osoby, podziwiał jej wytworne, swobodne wzięcie i odbierał za to w ciągu całej ich przechadzki po zamku spojrzenia, w których płonęła żywa sympatja.
Gdy zasiedli znów w salonie na piętrze, panna Emma, częstując go brzoskwiniami, spytała:
— Jakeś ty się dostał z Polski na naszą ziemię? I, powiedz mi, co cię tutaj sprowadziło?
— Ty mnie tu sprowadziłaś! — zawołał, chociaż było to tylko w części prawdą.
— Tak? Naprawdę? Pragnęłabym, aby tak było. Dziękuję ci.
Widocznie uradowana podała mu rękę, której on nie wypuszczał już z dłoni.

— A jednak, Wiktorze, nie boli cię nic, że będę musiała wyjść za mąż...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; winno być O! te bandy. Że oni się odważyli! lub O! te bandy; że oni się odważyli! albo O! te bandy, że oni się odważyli!