Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/540

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nikt ich nie ścigał, nikt do nich nie strzelał, bo ci, co z tej masakry ocaleli, byli tak spiorunowani, że broń wypadała im z ręki.
O przedświcie sześciu powstańców przejechało przez ulice śpiącego miasteczka, pomknęło do Cisek i zatrzymało się nad wstęgą wysłonecznionej brzaskiem Odry.