Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzucić szkołę bezzwłocznie, tem skwapliwiej, że strona materjalna nie grała w tem prawie żadnej roli.
— Dobrze się tak stało! — zauważył Wiktor — Siadaj teraz i ucz się po polsku! Maluczko a będziesz sama przełożoną tej szkoły. Tymczasem zaś ty, tak rozmiłowana w książkach, będziesz święciła biesiady duchowe, gdy zanurzysz się w piękną literaturę polską...
Na progu nowego świata Matylda stała zalękniona. Tkwiła jeszcze po pas w niemieckości, lecz odgadnąć było można, że wybrnie na nowy ląd i pójdzie tam, gdzie każe jej utajony głęboko zew krwi.
— Co powie na to wszystko Walter?... wyszeptała wielce zafrasowana, gdyż brat jej, sędzia wrocławski, przeszywał ją zawsze dreszczem lęku.
— Przedewszystkiem trzeba być sobie wiernym. O ludzkie języki mniejsza — odrzekł Wiktor z mocą i zapytał: — Co mówi Walter na te praktyki Grenzschutzu?
Nic Dawno u nas nie był i pisuje rzadko.
— A co robi?
— Urzęduje, lecz między wierszami listów jego do ojca wyczytałam, że zajmuje się także czemś, co ma związek z Górnym Śląskiem.
— Zapewne gra wielką rolę w kierującej tutejszą akcją niemiecką centrali, jaka znajduje się we Wrocławiu.
— Być może.
Wiktor kiwnął głową, a uduchowiona jego siostra poczęła niejako dowodzić, że jest wierną sobie, spowiadając mu się ze swych przeżyć duchowych. Odstręczyła ją od Niemców ich prowokacyjna polityka i straszna gospodarka Grenzschutzu na Górnym Śląsku. Nadto, traf zrządził, że w dniu 21go sierpnia była świadkiem, jak tuż przy rynku Mysłowickim Grenzschutz rozstrzelał dwóch pochwyco-