Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnie zaś tej zasadniczej animozji, nurtującej w umysłach kumoszek, przeważnie napływowych z głębi Niemiec spoczywało podświadomie odczucie, że ta Ślązaczka jest inną istotą o swoistych pojęciach i upodobaniach, dzieckiem o szlachetniejszej krwi.
Z synem łączyła panią Agatę rdzenna sympatja dusz. Chodząc z nim po ogrodzie, usłanym na podmiejskiem wzgórzu, zatrzymała się w miejscu, skąd widać było, poza kobiercem pól, t. zw. „Trójkąt Cesarzy“, znaczący się w oddali grupą drzew. Tak niedawno jeszcze stykały się tam, na zrabowanej polskiej ziemi trzy potężne mocarstwa, długo związane wspólną zbrodnią.
— Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy, sprawił że trzy te państwa wielkie, niby skały piorunem ugodzone, runęły w gruzy... — wyrzekła pani Agata, spozierając w zieloną oddał, gdzie już teraz na gruzach przeszłości rozpościerała się, uśmiechała wiośnianie... Polska.
Wiktor nic na to nie odrzekł matce, bo nie umiał oblec w słowa szczytnej radości z tego, że ona bratała się z nim w uczuciach żywiołowej miłości dla wyzwolonego z kajdanów narodu. Pochwycił jej rękę i przycisnął do ust gorąco, a ona, rozczulona, przytuliła jego głowę do wzruszonej piersi matczynej.
Rozumieli się bez słów.
Zastała ich w ogrodzie wracająca z miasta panna Matylda. Wielce podniecona poczęła im opowiadać o scenie, jaką miała z przełożoną szkoły, z tego powodu, że tak zupełnie odwróciła się od hakatyzmu.
Cale grono nauczycielskie zionęło iście histeryczną nienawiścią do „czarnej owcy“ i tym spienionym uczuciom dała wyraz przełożona. W takiej atmosferze praca w szkole stała się dla panny Kuhna nad wyraz nieznośną. Postanowiła przeto