Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/476

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




XXII.

Noc głucha przykryła Mysłowice czarną powłoką, gdy pani Jadwiga ocknęła się ze snu. Zbudziła ją głośna rozmowa pod domem i śmiechy. A gdy to ucichło, posłyszała w sąsiednim pokoju stłumione kroki Wiktora, który po północy wyszedł z domu.
Wsunął się do sypialni na palcach, lecz ona ozwała się:
— Nie śpię. I cóż? Warto było...?
— Nie śpisz? To zapalę światło. Ubawiłem się niemal tak jak Froncek, — uśmiechnął się Wiktor i opowiadał: — Nasze Mysłowickie Germany, z pewnością według instrukcji z góry, porozlepiali na większych budynkach plakaty, zohydzające Polskę, z nagłówkami: Waehle Deutsch! To trzeba było zdzierać, zasmarowywać. Powtóre na chodnikach głównych ulic i w pobliżu biur, gdzie będziemy oddawać głosy, powypisywali farbą takie zdania jak n. p. „Ich Ochse waehle Polnisch“. „Ja, jako bydlę, głosuję za Polską“. I to zasmarowaliśmy farbą. Usiłowało nas spłoszyć kilku hajmatstrojów czy Orgeszów, lecz dali drapaka, gdy ujrzeli patrol policji. Więc Froncek mógł w spokoju rozlepiać karykatury Urbanka, Ulitzki i inne wielce budujące plakaty mniej lub więcej (zwykle więcej) nieprzyzwoite.
— A z czego to śmialiście się przed domem tak serdecznie?