Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szło i pomagał mi w poszukiwaniu Wiktora. wiedziliśmy razem wszystkie więzienia i dopytywali się o niego. Dzisiaj Walter odwiózł mnie do Brzegu, gdzie jak wieść głosi, internują niewygodnych a wykradzonych z G. Śląska ludzi. I tam inspektor więzienia zapewniał mi, że nie więzi w swych murach Wiktora. Nadto dowiadywałem się o niego przez telefon w byłym obozie internowanych w Neuhammer i przed wyjazdem z Wrocławia rozmawiałem o tem z majorami v. Roeder. Jeśli on Walterowi i mnie nie umie o tem nic powiedzieć, to bojówki na G. Śląsku mają czyste ręce. Cóż teraz począć? Jestem bezradny.
Troska wplotła cień w atmosferę willi. Dyrektor grzązł w posępnem zamyśleniu, nie zdradzając się z tem, że gryzło go spostrzeżenie, rzucające cień na Waltera. Powitał on ojca tak, jak byłby spodziewał się jego przybycia do Wrocławia, a wiadomość o zaprzepaszczeniu brata przyjął bez szczególnego zdziwienia.