krycie, że ukochany mężczyzna, przystrojony w kwiaty tkliwych i gorących uczuć, wyniesiony ponad szare prochy, traktuje kobietę jako przedmiot transakcji życiowej. On obraził panią haniebnie, ten kapitan...
— O, nikt jeszcze nie rozumiał mnie tak, jak pani! Jak jestem szczęśliwa, że panią poznałam. A gdyby uprzytomnić sobie, że pani — jak to Wiktor powiedział tak ładnie — pragnęłaby przemienić się w hufiec powstańców i legjon pracowników plebiscytowych...
— Tak o mnie powiedział?
— Powiedział prawdę.
Panna Jadwiga odwróciła twarz i znów zacisnęła ręce.
— Znałyśmy się dotąd tak krótko i mało, że pani jeszcze nie wie, iż jestem narzeczoną... Z młodym profesorem uniwersytetu, który pracuje obecnie przy naszem poselstwie w Paryżu.
Matylda poruszyła się niespokojnie, a panna Jadwiga, zapatrzyła się na rabaty kwiatów przed altaną.
— Pierwotnie mój ślub miał odbyć się jednocześnie ze ślubem mej siostry, lecz odłożyliśmy to na styczeń. A ponieważ nie lubię ustawać w pół drogi, a więc pragnę pracować tu do dnia plebiscytu, napisałam do niego, żebyśmy poczekali ze ślubem do wiosny, gdy on wróci z Paryża.
Matylda zdobyła się tylko na zdawkowe powinszowanie, uścisnęła jej rękę i umilkła.
Rdzawy jamnik krzywonogi, wyszedłszy z kuchni, zbliżył się do nich, stanął przed altaną niby poważny inspektor i począł przyglądać się gościowi bacznie. Skazany przez dyrektora na banicję z pokojów, przebywał stale w pobliżu kucharki, dla której żywił wyjątkową estymę, i nie troszczył się wcale o nikogo. Snać oględziny panny Jadwigi wypadły dla niej korzystnie, bo podszedł bliżej, dotknął
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/321
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.