Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co za romantyczna historja! Ale zgoła nieprawdopodobna. Pan Kuna, oficer artylerji niemieckiej miałby urządzać zasadzkę na innego oficera? To absurd. Czy on go znał? Czy wiedział, że por. Gronosky jest w Pszczynie? Czy mógł mieć jaki powód do... zabijania go? To absurd. A co tam zaszło w tej gospodzie?
P. Kern opowiedział wszystko, co posłyszał o krwawej scenie w gospodzie Lisa, którego aresztowano, aczkolwiek podejrzenie padało na dwóch osobników niepewnej kondycji.
Żona aresztowanego zeznała w przesłuchach, że mąż jej, wystawiwszy porucznikowi Gronosky‘emu butelkę wódki i wieczerzę, poszedł spać w tak pijanym stanie, że, lubo ocknął się skutkiem hałasu w izbie, gdzie pozostawił oficera, nie podniósł się z łóżka. Ona sama zaś ze strachu nie śmiała wychylić się ze sypialni. Gdy dowiedziała się, że zastrzelono Kralla, wyraziła przypuszczenie, że chodziło o uśmiercenie znienawidzonego sierżanta a Gronosky i dwaj żołnierze tylko skutkiem tego stracili życie, że zagrażali sprzysiężonym na Kralla łazikom.
— To bardzo interesujące! — zauważyła panna Emma swobodnie i ciągnęła dalej: — Jednakże nie rozumiem, co ta historja ma wspólnego ze ściganym przez por. Gronosky‘ego porucznikiem Kuną.
— Czy p. porucznik Kuna nie wzmiankował pani ani słowem o por. Gronosky‘m?
— Nie!
— A gdy go ujrzał przed hotelem, nie przestraszył się?
— Nie! Dlaczego miałby się był przestraszyć? Nim ruszył w drogę, rozmawialiśmy jeszcze dość długo jaknajspokojniej. A potem poszłam do pani pastorowej.
— W istocie, jeśli pan por. Kuna nie jest oficerem polskim...