Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i ordynarna jak owego pseudo-woźnicy. Co za styl. Widać, że Arsen Lupin nie stoi jeszcze na czele.
Pociąg wjechał w tunel, który poprzedza odwieczne miasto Normandyi. Na stacyi Beautrelet przeszedł się kilka razy po peronie, aby wyprostować członki. Chciał właśnie wchodzić do przedziału, gdy okrzyk wydarł mu się z piersi. Przechodząc koło biblioteki, na pierwszej stronie „Journal de Rouen“ przeczytał pobieżnie słów kilka, których przestraszające znaczenie zrozumiał:
„Z ostatniej chwili. Donoszą nam telefonem z Dieppe, że dzisiajszej nocy złoczyńcy dostali się do zamku Ambrumesy, a zakneblowawszy i skrępowawszy pannę de Gesvres, wykradli pannę de Saint-Veran. Ślady krwi zauważono o jakie pięćset metrów od zamku, w pobliżu znaleziono chustkę krwią zbryzganą. Zachodzi obawa, czy młoda dziewczyna nie została zamordowaną“.
Przez całą drogę do Dieppe Beautrelet nie poruszył się. Siedział zgięty, łokcie oparł o kolana a rękoma podtrzymując głowę myślał.
W Dieppe najął furmankę. W Ambrumesy spotkał sędziego śledczego, który mu potwierdził okropną tę wiadomość.
— I nic pan więcej nie wiesz? — zapytał Beautrelet.
— Nic. Przybyłem w tej chwili.
W tej samej chwili brygadyer żandarmeryi wręczył panu Filleul kawałek papieru, który znalazł obok pokrwawionej chustki. Pa-