Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lami przychodziło na myśl Arsenowi, że to policja porwała Daubrecq’a przez postawionych ludzi, lub że on sam zarządził udane swe porwanie dla uniknięcia niebezpieczeństwa.
To ostatnie przypuszczenie było jednak mało prawdopodobne. Wszak teraz właśnie nasycić mógł Daubrecq swą żądzę zemsty. Wszak wyrok śmierci, wydany na Gilberta, zmusić mógł Klarysę do szukania jego opieki i zdania na jego łaskę. Zdawna już przecież oczekiwał na taką chwilę, nie usunąłby się więc teraz właśnie.
Klarysa była niemniej zdziwiona tem porwaniem. W pierwszej chwili sądziła, że przyjdzie jej teraz łatwiej uzyskać ułaskawienie Gilberta, ale przekonała się wnet, że w losie jej brata nic się nie zmieniło.Nie mogła zresztą występować otwarcie w obronie skazanego, bo rzuciłoby to na nią dziwne światło. Przyszedł jej z pomocą Arsen, który przedzierżgnął się w tym celu w skromnego adwokata z prowincji i przedstawił się w tym charakterze policji. Postarał się też o listy polecające, które przedstawiały go jako dzielnego poszukiwacza w sprawach ciemnych i zawikłanych. Wybieg ten udał mu się w zupełności, a Prasvílle, który z kilku słów z nim zamienionych, ocenił jego zdolności, przypuścił-go wkrótce do poszukiwań w mieszkaniu Daubrecq’a, bo jeżeli porwanie pana posła nie mogło uratować skazanych już na śmierć więźniów, to za to dawało ono policji wyborną sposobność do przetrząśnięcia jego mieszkania.
Klarysa dopuszczoną została także do tych poszukiwań. Ale tu stanęło przed nimi widmo nowego niebezpieczeństwa. Ten, kto porwał Daubrecq’a, musiał mieć na celu zdobycie listy — jeżeli więc udało mu się ją dostać, to zapewne zechce ją zużytkować.
Zechce zapewne wywierać nacisk na osoby wysoko położone, których nazwiska znajdują się na niej. Wiedziano już, że Daubrecq poprzestaje najczęściej na wyłudzaniu pieniędzy.