Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w parterze, dostrzegł Łupin lożę zasłoniętą do połowy dwoma ekranami. Ujęta sutym napiwkiem, kobieta otwierająca lożę, objaśniła go, że znajduje się tam pewien pan średniego wieku, barczysty, z rudym zarostem i młoda dama, której twarzy nie widziała dokładnie, bo weszła do teatru starannie zawoalowana.
Rysopis ten odpowiadał zupełnie poszukiwanym osobom.
Nie namyślając się, zakupił Arsen sąsiednią lożę, która była na szczęście niezajęta i zajął w niej miejsce, rozpierając się z niedbałością prawdziwego hrabiego rosyjskiego. Gdy odkręcono światło w czasie antraktu, poznał natychmiast profil Daubrecq’a, dama siedziała w głębi niewidzialna. Rozmawiała jednak z Daubrecq’em. Rozmowa ta nie przerwała się nawet w chwili podniesienia kurtyny, ale mówili z sobą tak cicho, że Łupin nie odróżnił ani jednego wyrazu.
Arsen wyszedł z loży i dał przyjaciołom swoim stosowne polecenia, następnie powrócił i czekał cierpliwie. Po kilku minutach woźny teatralny zapukał do loży.
— Czy tu jest pan deputowany Daubrecq?
— A to co? Skąd znasz moje nazwisko?
— Senator Delbery telefonował do pana i wskazał numer loży; co mamy mu odpowiedzieć?
— Że przyjdę do telefonu, za małą chwilkę.
Wstał istotnie i wyszedł z loży. Korzystając z tego Lûpin, wszedł do niej cicho i zajął jego miejsce, zamknąwszy wprzód drzwi od wewnątrz. Zwrócił się wówczas do siedzącej w głębi damy, która narzuciła szybko chusteczkę koronkową i zasłoniła się nią po oczy.
Poznał natychmiast oczy te dziwne, głębokie, błyszczące i tu, niezwykłem światłem mimo ciemności, panującej w teatrze. Wziął ją za rękę, kobieta wydała stłumiony okrzyk.
— Niech pani nie krzyczy — nakazywał jej. —