Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ciekawa rzecz — dodawał trochę uszczypliwie autor artykułu — czy słynny włamywacz usprawiedliwi to dziecięce zaufanie swej ofiary, bo Gilbert jest tak młody, że można go prawie usprawiedliwić, poczytując Arsena za moralnego sprawcę jego upadku. Niestety, sprawiedliwość nie może powodować się ubocznemi względami i zastosować musi karę w całej surowości“.
Po przeczytaniu tego artykułu, Arsen uczuł się bardziej jeszcze zgnębionym.
— Tak, ci ludzie mają słuszność. On jest przyczyną nieszczęścia Gilberta. Od pierwszego dnia popełniał w tej sprawie cały szereg fatalnych omyłek. A teraz w ostatniej chwili, jak mógł uwierzyć, że Daubrecq ukrył swój skarb w marnej paczce tytoniu. Ten piekielny człowiek wynaleźć musiał dla listy 27-miu jakąś niesłychaną, prawdziwie piekielną kryjówkę.
Kryształowy korek jest fikcją, bajką obmyśloną dla omamienia łatwowiernej kobiety. A on uwierzył w niego. On, bohater tylu nieprawdopodobnych przygód. Czuł w tej chwili dla siebie prawdziwą pogardę. Zdawało mu się, że gwiazda jego zachodzi.
Społeczeństwo, z którem prowadził od lat tylu tak zażartą walkę, musi wziąć na nim odwet.
Nadeszła chwila, kiedy sława Arsena Lupin chyliła się do upadku, a w dodatku ugodzono go w najdroższe uczucia.
— Skończyło się — rzekł do siebie — pobity jestem doszczętnie, bo chociaż mam jeszcze Daubrecq’a w swej mocy, na cóż mi się przyda, skoro przyjedzie do Paryża dopiero po śmierci Gilberta.
Poszedł do swego sypialnego pokoju i zadzwonił na Achilesa.
— Słuchaj! — rzekł do niego. — Jestem śmiertelnie znużony. Nie wpuszczaj tu nikogo i nie budź mnie, choćby niewiem co zaszło.
Achiles, który, jak inni, wierzył bez granic w po-