Przejdź do zawartości

Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
29

Im jednym obce zemsty powszechne wołanie,
Znać żeś na nich głuchotę Ty dopuścił Panie.
Więc nie karz ich w dzień sądu jak tutaj zawinią,
Ludzie ci bowiem sami nie wiedzą co czynią.

Ah! widzę straszne przejście do raju swobody,
Rzeki krwi przebudzone wyleją narody,
A na nich świeżą śmiercią, jakieś cielska zbite,
Pływać będą szmatami purpury obwite.
A szczątki berł, i koron, i blaszek, i wstążek,
Wziąwszy biedak z rynsztoków, za lichy pieniążek
Przeda dzieciom do fraszek i lalek ubrania,
Lub kuglarzom dla jakichś Carów udawania.
Tu ich ludzie ukarzą tyle jak zawinią,
Ty im sfolguj, gdyż oni nie wiedzą co czynią.

Czas wyznaczasz, gdy gruzy silne chłoną grody,
Czas wyznaczasz, gdy nikną potężne narody —
Dziś widać przyszła chwila na możne tej ziemi,
Że upadną i znikną w przekleństwa zacieni.
Tak jako owce błędne, gdy płomień w oborze
Gorą, nie wiedząc kędy wyskoczyć na dworze,
Tak oni odpychają poprawy zbawienie!
Znać żeś Panie dopuścił na nich oślepienie.