Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
28

Bo kto wie, gdy im przyjdzie ostatnia godzina,
Czy na tak litośnego trafia chrześcianina
Któryby chciał do skruchy im użyczyć chwili —
Czy są tacy, co by się za nich pomodlili,
Ty! wówczas ich tak nie karz jak oni zawinia,
Ludzie ci bowiem sami nie wiedzą co czynią.

Już się zbiera szatańska Trójca, sił natęża,
Na wszystkie ludy wolne gromadzi oręża —
Tylko chwili poręcznej do boju wygląda,
I kraj mój oszukaństwa zdradą uśpić żąda.
A nas tu własne ziomki, jąwszy się odłamu
Mającego zatonąć w przyszłej burzy tramu,
Pomagają carowi zagrzebać w więzieniach,
Lub po dalekich rozwiać krajach i przestrzeniach:
Nie karz ich za to Boże tyle jak zawinią,
Ludzie ci bowiem sami nie wiedzą co czynią.

Chcą w nas cierpieniem siły wytrawić nasiona,
Od pola walki mściwe oddalić ramiona.
Lecz bliski bój ostatni i ludu wygrana —
I nad Boga i Niego już nie będzie Pana.
Świat, cały jednym, wielkim, i otwartym spiskiem;
Katy możne, ostatnim bronią się uciskiem —