Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/359

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
339

Uzbrojeni w co kto może,
W pistolety, szable, noże,
Zaułkami, chyłkiem, rakiem,
A sza! cicho — jak siał makiem.

«Wiwat! wiwat! za rogatką!
Byle dalej szło tak gładko,
To niech Moskal zdrów się dąsa
Niech się wścieka, w pięty kąsa!»

Głuchy turkot z dala dudni
Jakby z kuźni, albo studni —
Wzbił się górą dym białawy,
«Ha! to pociąg od Warszawy!

«A gdyby im też mospanie
Spłatać figla na rozstanie?
Niech moskiewskie znają duchy,
Co to młodzież, co to zuchy!»

Tak ktoś szepnie budnikowi,
Gdy miał sygnał dać trenowi,
A domyślnej mądrej głowie
Dość na migu, albo słowie.