Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
172

A jakim brat tobie?
Że to tej chudobie
Ta śmiałość do głowy przychodzi?
Tam kijem wojować,
Mnie bratem mianować —
«Ma parole» a to się nie godzi!

Pieniędzy nie damy,
Bo sami nie mamy. —
Zdobądźcie jeżeli możecie. —
Ni u nas bankiety,
Pasztety, ni wety,
Dwa konie w poszóstnej karecie.

Gdy tłuszcza zgnębiona
Opuści ramiona
Już w potok zanurzy się krwisty
My wykrzykniem weseli:
Przecież djabli ich wzięli!
Precz z buntami! — Galilea vicisti!!