Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
350

Szczęsny kto tam zwarł powieki,
Zkąd gwiazdy rzucają blask;
Ma swą dzielnicę na wieki —
Nie trzeba cudzych mu łask.

Lecz i w tułactwie zgon dobry,
Nie żebrząc wroga o wzgląd.
Zwalcz swoją nędzę, toś chrobry,
Trafisz do nieba i ztąd.

A może Bóg litościwy
Przyśle świstania kul czas;
Da przed śmiercią przodków niwy,
Ojczysty zobaczyć las.

Jak dzieci, w kornej postaci,
Kruszmy łzami Jego gniew;
Wołajmy: «Boże! za braci
Chcemy przelewać swą krew!»

Wśród świątnic, Jemu wzniesionych,
Kojarzmy serca, myśl, dłoń —
Jak nas tak ujrzy złączonych,
Znów każe rozdać nam broń.