Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
306

Patrz jaki w koło dziw,
Żeś westchnął, żeś już żyw,
Łazarzu mój!
Toż jam obiecał ci,
Że przejdą bolów dni,
Ze śmiercią bój.

Mówiłem do twych usz,
Harf brzękiem, grzmotem burz:
Tak mówi Pan —
Co bolom stawia kres,
Co liczy krople łez
I ilość ran.

Powstałeś jakoś padł,
I wróg przed tobą zbladł,
I dał ci cześć;
Święty go przejął srom,
Skłonił się twoim łzom,
Ócz nie śmiał wznieść.

Wstydził się swoich strzał,
Boś z nagą piersią wstał,
A miecz twój: jęk!
I tak się spełnił cud,
I stopniał ludów lód
W łez morze zmiękł.