Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
163

Wstał i patrzy — jeden, drugi —
I w około mnie,
Tam łeb turzy — cep — maczugi,
A tu łapy lwie.

Jakie kształty, jakie barwy
Krwią zbroczeni w pas!
Precz odemnie straszne larwy,
Nie poznaję was!

Precz odemnie, bo mi serce
Zimny ściska mróz.
Zdejmcie ze mnie, staro-wierce,
Ten wzrok pełen zgróz!

Zdejmcie, zdejmcie — a wy ku mnie
Posuwacie krok:
I tak gniewnie, i tak dumnie
Tem wasz szlecie wzrok!

Precz, precz wołam, oh! daremnie —
Przedwiecznosci lwy,
Czego chcecie wy odemnie,
Czego chcecie wy — ?