Przejdź do zawartości

Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
103

W Polsce dziś naszej, jak we wdowim domu,
Smutek i niemoc; miara się przebrała
Wszech nieprawości — a nie ma się komu
Upomnieć za nas! — Europa cała
Nic, okrom żalu i łez, nam nie dała!

Dla tej od ludzi opuszczonej ziemi,
Jakaż ostatnia dzisiaj jest obrona?
Patrzcie! tam zdala, nad niwy polskiemi
Ot, krzyż, na którym Zbawiciel nasz kona —
Sam, miłosierne rozciągnął ramiona!

On tarczą naszą: jedynem zbawieniem —
Biednych rozbitów ta kotwica święta!
Pod Jego godła opiekuńczym cieniem
Tulmy się kornie, jak drobne pisklęta
Pod skrzydła matki, co o nich pamięta! —

Bracia! gdy w rzymskiej świat jęczał niewoli,
Krzyż dał mu wolność na Golgoty szczycie!
I nas krzyż także od wrogów wyzwoli —
Przez niego tylko w grób nasz wróci życie:
Tym tylko znakiem zbrojni — zwyciężycie!

Do stóp więc krzyża garnąć się nam trzeba,
O bracia moi! — nadzieja jedyna