Przejdź do zawartości

Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
87

Hańczarychy jar głęboki wyrównany trupem!
Lacki ptaku, pilnuj znaku, a nie baw się łupem —
Jeszcze stoi carskie znamię,
Jeszcze długie carskie ramię.

Dniem i nocą taniec idzie — tabor mknie do granic —
Posły chodzą: zwodzą — godzą — Lach nie zważa na nic.
Z ciał pobitych drogę mości:
Szlak czerwony dla złych gości.

U mogiły Perypiaty i Perypiatyki,
Jak skoszona, błoń zielona, padną najezdniki.
Lud koronę z cara zdejmie —
Lud — król w polu i na sejmie.

Rozbujane białozory zalecą daleko:
W kraj soboli, w kraj niewoli, i tak Moskwie rzeką:
Co nam bić się — zdusić cara!
Nas pobrata w wolność wiara.

Odtąd dziwy niebu — ziemi, pokażą Anieli —
W znak zbawienia — odkupienia, słowo: lud się wcieli —