Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
242

Wzdycham do rodzinnej strzechy,
Lecz jej pewnie nie zobaczę!
Za mną w rodzinnem ustroniu
Może kto tam tęskni przecie,
Może kto i łzę uroni,
Smutne myśli śląc po świecie.

Kiedy wrzała wojna mściwa,
Kiedym z wrogiem staczał boje,
Czemuż kula litościwa
Nie trafiła w serce moje!
Byłbym zginął z bronią w dłoni,
Padł jak wolnym paść przystoi,
Dziś tułacza smutek goni —
Na ten sztylet nie mam zbroi.






POLKA.

I któż to w błogiej anioła postaci
Siedząc nad dziecka lubego kołyską,
Uczy wraz z pierwszą modlitwą za braci
Wymawiać drogiej ojczyzny nazwisko —
I w młodem sercu niewinnej istoty,
Obywatelskie rozplemienia cnoty: