Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
240

Mężnie nacierał pułk czwarty,
I ostremi kłuł bagnety.
Zdumiał wróg, pierzchnął wróg,
Bo przy naszej sprawie Bóg.

Smutne konających głosy,
Echo z jękiem powtarzało,
Polak deptał trupów stosy —
I może powiedzieć z chwałą,
«Każdy z nas, każdy tu,
Miał przed sobą wrogów stu.»

Wolne od zatrudnień chwile,
Spędź kolego wśród olszyny;
I na braci swych mogile,
Mirtowe zawieś wawrzyny:
Pamięć ich w sercu noś,
Ich popioły łzami zroś.






POLAK BEZ RĘKI.

Pomoc dajcie mi rodacy,
Gdyż ogromny los mnie nęka,
Muszę żebrać — bo do pracy
Jedna mi została ręka