Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
136

Tu kmiotek wiedzie wołu ostatniego,
Ten niesie chleby, ten wypróżnia ule,
Ten przygarbiony dźwiga broń i kule,
A ten oddaje syna jedynego.

Cieszą się wszyscy, widząc roty własne,
Ze łzami w oczach życzą dobrej doli,
A śród nich Narbutt, jak w domu, powoli
Zapomniał wrogów, zwolnił straże ciasne.

Nie ufaj Moskwie! bo zwierz ten posiada
Szpony niedźwiedzia a chytrość szakala —
Kto się mu w boju złowić nie dozwala,
Temu on we śnie oddechy przyjada.

Płyną, pływają łodzie po jeziorze,
Na wyspie ludzi widać w każdej porze;
Nie każda łódka przynosi rybaka,
Nie każden rybak chce łowić szczupaka.


III.

Cisza — gdzieniegdzie ledwie zadrgnie ziele,
Bo kurek dzisiaj trzciną nie kołysze,
Schował się na dnie — a lubując ciszę,
Słońce wygładza jeziora topiele.