Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
112
JENIEC
W OBOZIE NIEPRZYJACIELSKIM.

Chmury wieczorne szarzą Moskiewskie namio y;
Klnie szalony przegraną żołdak wyuzdany;
Wtem wjeżdża Doniec prochem i brudem miedziany,
Wiodąc rannego jeńca między gniewne roty —

Pławi się we krwi młodzian, bo miecze, pik groty
W liczniejsze go nad lata przystroiły rany;
Osłab z cierpień — a horda wrzeszczy: «Lach pijany.»
Plwa, depce go nogami, bluźni bez sromoty —

«Ostatni z zwierząt, rzecze, nikt z was czuć nie może,
«Co czuje lew drażniony w żelaznej komorze,
«Gdy się miota, i ryczy, i zieje pian morze?»

Dźwiga się aby pomścić, lecz ręką nie włada,
I zabić się czym nie ma — rozpacz go obsiada,
Bluźni niebu i piekłu, i bez zmysłów pada.

H. Kajsiewicz.