Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

minów — papież im słońce zagasił... Tylko fijołki kwitną po dawnemu, tylko słowiki śpiewają...
A tam na przedmieściu katolicyzmu szum wstaje... Idą szare, koszlawe mnichy, na ucztę idą piekielną... Płomienie do góry buchają — przypatrz się. Widzisz? Te morza krwi? Te dławione jęki? Widzisz? Widzisz? Chryste! niebo pękło i szturcha mię w głowę... Husa mi palą, niewiasto! — Husa mi palą!...
Ona patrzy na mnie znużona i mówi:
— To już tak zapleśniało...
I widzę, jak zrzuca suknie z ramion i... woła mnie do łóżka...

NAGANA.

— Śpij, sprawiedliwy człowieku, śpij! Móżdżek cielęcy na obiad dostałeś, a na kolację bułeczkę: możesz ją w mleko wdrobić lub połknąć w całości... Godło człowieka nad twojem łóżkiem wisi — strzelba dwururowa, pod strzelbą — krzyżyk malutki. I wiem już, komu hetmanisz, i tobie kto może hetmanić: w strzelaniu a modlitwie żywot ci upływa. Twój synek mały biczykiem wywija i kamykami już rzuca w ma-