Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale przechodnie mijali go i potrącali, bowiem wszyscy bez uszu byli...

IRONJA.

Zdrowie twoje piję, szatanie... Zrezygnujmy! Trzeba się zdać na Bożą łaskę...
Bankier, biskup — ktoś zawsze rzuci ochłap.
Trudno: trzeba odprawiać mszę w ich przedpokojach...
— Wierzę w Boga Ojca, Wasza Ekscelencjo... W Rzymskiego Antychrysta... także — bez zastrzeżeń. I wierzę w głód, zarazę i wojny... Czy bodaj Wasza Ekscelencja ma jeszcze wolne kości od ogryzienia?
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...
Szatan patrzy mi prosto w oczy i krztusi się urywanym, nerwowym śmiechem.

MIARY I WAGI.

Myślę nieraz, czy warto upaść aż do wysokości cnót... Ale siły moralne trzeba tak samo kupić w kramiku, jak mąkę na kluseczki.
Nie można być uczciwym, dobrym, wspaniałomyślnym; można tylko zdobyć kredyt na uczciwość, dobroć, wspaniałomyślność.