Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gdy tylko wykładacze gimnastyki i katechizmu wyszpiegowali we mnie twórcę, przywołali natychmiast stróża, który miał już wydłubane oba oczy i kazali mnie odprowadzić do domu.
Niewidomy popychał mnie z pogardą winną delikwentowi, który nie może być już ani doktorem, ani adwokatem.
Żal mi się zrobiło ślepca, który za cenę całożyciowego kalectwa obsługuje miejscową etykę, — bratnią doń rękę wyciągnąłem i rzekłem:
— Jaki ty biedny!...
Od strachu zatrząsł się bezoki i nogę mi przydeptał, abym się wydrzeć nie mógł jego pieczy. Odtąd, gdy o odciski me zawadzą ślepi, w gromady księży i cyrulików spędzeni, wzgardliwą litością rozbijam ich wesołość i doli ich żałuję. Lecz wtedy czułem tylko ból w przydeptanej nodze i zaciśniętą w obie pięści nie-