Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
WYZNANIE.

Wyciągam ramiona do miłości, któraby za mną przez życie poszła, a kobiety patrzą na mnie z drwinami i krzyczą: „zapłać“.
Chciałem oddać dziewczęciu tęsknoty, ale ona zgromiła mnie... że mam podarty surdut.
Nauczyłem się teraz śmiać...
Patrzę w cuda­‑oczy i śmieję się; bawię się rączką­‑jedwabiem i śmieję się; serce się łzami zalewa i... śmieję się...
Raz się żartami spytałem cudzej żony, dlaczego w dniu jednym, zapominając zdradzić męża, nie zapomniała odmówić codziennej litanji? Nazwała mnie nieprzyzwoitym...
I przeto kocham cię, kobieto!... Nikim tak gardzić nie umiem, jak tobą... Ty jesteś słońcem słońc moich... Wymarzyłem w tobie człowieka...
Dlatego anioła kocham w prostytutce.