Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Szały miłości.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

naprężył całą siłę woli — i ocknął się do dna wyczerpany.
Spojrzał na Zofję...
Stała nieporuszona, z czołem opartem o szybę, z rękoma opuszczonemi bezwładnie wzdłuż posągowych linji swego ciała.
— Tęskni — wyszeptał nieledwie z rozpaczą.
Wstał cicho, bezszelestnie przesunął się przez pokój, przy drzwiach dopiero przystanął i tam się odwrócił.
Wzrok jego pełen był żalu, smutku i goryczy...
Ona ma swoje wspomnienia cudne i sny płomienne i nadzieje złote... a ja?...
Poszedł w noc chmurną, wietrzną i zawiejną, i szeptał cicho przeklinane słowa:
...Melancholia, tęsknota, smutek; zniechęcenie...