Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Szały miłości.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




7.

— A co? Nie ładnie tu? —
— Ślicznie, poeto. —
— A widzisz! —
— To ty właśnie to miejsce opisujesz w swojej powieści, prawda? —
— W której? — z roztargnieniem Rudzki zapytał.
— A w tej, co się teraz w „Myśli“ drukuje. —
— To ty ją czytasz? — zdziwienie drżało w jego głosie.
— No, pewnie! Zapłaciłam prenumeratę za trzy miesiące i teraz codziennie mam gazetę. —
— I podoba ci się? —
— Strasznie! —
— No, no! — uśmiechnął się teraz wesoło. — A moje poezje także czytałaś? —
— Nie — odpowiedziała ze szczerym smutkiem — ten tomik bardzo drogi. A obiecywałeś mi przynieść... —
— Przyniosę ci jutro napewno. —
— I poczytasz głośno? —
— Poczytam. —
— O, to dobrze. Tylko przyjdź dopiero po szóstej. —