Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/439

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzenia, które za pierwszym razem ostrzegło go o obecności trucizny.
Płyn wydał mu się słodkim, jak miód.
Manuel pobladł.
Następnie, ulegając rozpaczliwemu zachceniu, podniósł kieliszek do ust i jednym łykiem wychylił.
— Wstrzymajcie go! Chce się otruć! — porwał się z krzykiem sędzia.
Ale Manuel stał w miejscu, nie zmieniając wyrazu twarzy.
Wreszcie, z gorzkim uśmiechem, postawił kieliszek na stole i rzekł:
— Nie obawiaj się, panie sędzio, Niebo jest przeciw mnie. W tym kieliszku było czyste wino.
— Okłamałeś nas zatem? — wykrzyknął surowo sędzia. — Zrobiłeś sobie igraszkę z trybunału sprawiedliwości?
— Niebo jest przeciw mnie — powtarzał Manuel ze smutną rezygnacją. — Dowód, który, zdawało mi — się, że już trzymam, wysunął mi się z ręki. Jedna tylko z dwóch butelek była zatruta i tę właśnie stłukłem w przystępie gniewu.
— Nie myśl, że ci się uda wystrychnąć nas na dudków. Niedorzeczna komedia, którą odgrywasz, ten tylko będzie miała skutek, że los twój pogorszy.
Sędzia był widocznie mocno rozdrażniony.
Dał znak pisarzowi, który ujął za pióro; następnie, do Manuela zwracając się, wyrzekł:
— Zarzucane ci przestępstwo jest aż nazbyt widoczne, chciałeś zaprzeczyć oczywistym faktom i zwrócić oskarżenie przeciw oskarżającemu. Wszystko to, jak widzisz, nie doprowadziło cię do niczego. Przyznaj się do winy; wzywam cię po raz ostatni.
— Nigdy — rzekł Manuel tonem jak najbardziej stanowczym.