Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dozorca chowa koty...— zauważył nieśmiałe pisarz.
— Kot w przybytku sprawiedliwości! — oburzył się sędzia. — Wreszcie...— dodał po chwilowym namyśle — zgadzam się na kota.
Ten sam usłużny strażnik, który chodził po butelkę, podjął się sprowadzić potrzebne zwierzę.
Kot, przeznaczony do tego doświadczenia in anima vili był pięknem stworzeniem, o białej, jedwabistej szerści. Gdy go przyniesiono, zwinięty był w kółko i mrużył ślepie z wyrazem błogości. Nie przeczuwał widocznie żadnego niebezpieczeństwa.
— Próbujmy! — rzekł sędzia.
— Wystarczy umaczać w winie chorągiewkę pióra — objaśnił Manuel.
Powiedziawszy to, podniósł się z ławki.
Sędzia podał mu pióro, zanurzone na chwilę w kieliszku. Manuel podsunął je kotowi.
Kot wyciągnął różowy języczek i skwapliwie oblizał chorągiewkę.
Wino było hiszpańskie, słodkie i aromatyczne.Zasmakowało ono widocznie matusowi, gdyż trzykrotnie do poczęstunku powracał.
Manuel położył na stole pióro, zupełnie już suche.Nie pozostało na niem ani kropelki wina.
— To dziwne! — szepnął, widząc, że kot przybrał napowrót swą pozę drzemiącą i że nie okazuje najmniejszego zaniepokojenia.
Sędzia i pisarz znów zamienili spojrzenia.
— Nic! — rzekł pierwszy.
—Zupełnie nic! — powtórzył drugi.
Manuel wziął kieliszek, napełnił go winem, urnaczał raz jeszcze pióro i przeciągnął je szybko przy wargach.
Spodziewał się doświadczyć tego uczucia spa-