Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ten ostatni, zaraz za powrotem do zamku, nie omieszkał zasięgnąć u wójta wiadomości o przebiegu całej sprawy.
Sławetny Cadignan, dumny ze swej zdobyczy, opowiedział z przechwałkami o wszystkiem, nie wyłączając ucieczki z pod klucza.
Ostatni szczegół uspokoił hrabiego, który w ciągu trzech dni nie kłopotał się o przyjaciela, wiedząc, że po odzyskaniu wolności łatwo da sobie radę...
Ale czwartego dnia rano przybył do zamku wójt i z nadzwyczajną radością, której nie starał się nawet pokrywać, oświadczył:
— A widzi wielmożny pan, że miałem słuszność, przestrzegając wielmożnego pana przed tamtym gościem. To jest wielki przestępca, wielmożny panie! Dowiodą tego wielmożnemu panu sędziowie z Tuluzy!
— Co pleciesz, mości wójcie! Cyrano potrafił zadrwić z was i dziś już nie dosięgnie go wasza głupota.
— Nieprawda! Drapnął z Colignac, ale go przyłapali w Tuluzie, gdzie siedzi za kratą i czeka na spalenie.
— Niech diabli spalą ciebie razem z twymi przyjaciółmi! — zaklął nieżartem już rozgniewany hrabia.
I nie zwlekając, zaraz po wyproszeniu za drzwi wójta, kazał zaprzęgać i pośpieszył do Tuluzy.
Stosunki miał tam wielkie, dzięki czemu w ciągu dwóch dni potrafił naprawić, co nabroił głupi wójt, i uzyskał uwolnienie Sawinjnsza.
Doznane przeciwności w najwyższym stopniu rozdrażniły tego ostatniego, który cierpiał najbardziej z tej przyczyny, że tyle czasu traci nadaremnie.
Hrabia dobrze nabił kiesę, którą tuluzańscy przedstawiciele sprawiedliwie do dna wypróżnili, po-