Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale radzę nie powtarzać sztuki. Na drugi raz nie wykręcisz się tak łatwo!.
Ręce księdza puściły zdobycz, i cygan, który, widząc, że mu już nic nie zagraża, krew zimną odzyskał, z kocią sprężystością skoczył na trawnik.
Zaraz też wziął nogi za pas i jął zmykać jak zając — nie bez obawy jednak, czy nie dogoni go w biegu kula wypuszczona z muszkietu.
Po tej egzekucji, ksiądz Jakób pobiegł czemprędzej do kryjówki Castillana, który nie spał już i czekał niecierpliwie na wiadomości.
Na widok proboszcza, przybywającego z otwartemi rękoma,młodzieniec domyślił się, że zaszło coś stanowczego.
— Kochany chłopcze! — przywitał go ksiądz Jakób, całując w oba policzki. — Życie mi ocaliłeś.
— A! a!— rzekł Sulpicjusz, — Nasz gość...
— Nasz gość — przerwał proboszcz — jest już daleko. Dostał krzyżyk na drogę!
I w kilku słowach wtajemniczył młodzieńca w cały przebieg sprawy.
— Jakto? — wykrzyknął Sulpicjusz, wysłuchawszy do końca — pozwoliłeś mu, ojcze, uciec?
— Nieinaczej. Przestał już być szkodliwym chwili, gdy go zdemaskowano.
— Ach, jakiż błąd! Stało się jednak, Wszystko,co czynisz, ojcze, musi być dobre, bo wszystko wypływa z niezmiernej dobroci serca. Przyjazd pana de Bergerac położy kres niepokojom księdza proboszcza i zabezpieczy go od wszystkiego.
— Amen! — zakończył, uśmiechając się ksiądz Jakób.— Ale trzeba, żebyś wyszedł z tej dziury i zasiadł do uczciwego śniadania, mój chłopcze, a raczej: mój prawdziwy Castillanie tym razem.
Dwaj nowi przyjaciele udali się do plebanji,gdzie Joanna zastawiła już smaczny i obfity po-