Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bergerac! — wykrzyknął wójt. — Czy to nie ten, co ogłosił ohydny świstek, stek kłamstw i niegodziwości przeciwko najdostojniejszemu kardynałowi Mazariniemu?
— Ten sam, mości wójcie. Widzisz zatem, że nie zasługuje on na żadną względność. Gdyś już poznał człowieka, muszę ci udzielić zkolei kilku dotycząch go, poleceń.
— Poleceń?
— Tak; gdyż pan go uwięzisz.
— Ja? — zawołał wójt zmieszany.
— Czyżbyś chciał cofnąć się przed spełnieniem tego świętego obowiązku? A! mości wójcie! gdyby o tem król się dowiedział!
— Król! To prawda! Uwiężę go, panie delegacie, Ale jeśli zechce stawić opór?
— Tutejsi wieśniacy pomogą w tem panu zbrojną ręką. Wierz mi pan, że powierzając tobie tę piękną misję, powodowałem się głównie życzliwością, jaką od pierwszego wejrzenia wzbudzić pan we mnie potrafiłeś. Jesteś pan pierwszym urzędnikiem w tej okolicy, przedstawicielem sądów królewskich, wykonawcą sprawiedliwości-wypada zatem, abym panu odstąpił zaszczyt doprowadzenia do końca dzieła, w które włożyłem cały swój rozum i całą swą zręczność, Nie miałem-że słuszności twierdzić, że urodziłeś się pod szczęśliwą gwiazdą?
— Taki honor!...— wyjąkał wójt, wzruszony.Proszę mi wierzyć, szanowny panie delegacie, że... A czy jego królewska mość będzie wiedział, że to ja...
— Rozumie się. Wszakże obowiązkiem moim będzie złożyć szczegółowy raport i opisać w nim wszystko jak najwierniej.
— Król będzie wiedział! Ach! to jeden z najpiękniejszych dni mojego życia! Rinaldo wyciągnął z kieszeni i przesunął szybko