Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie do tańca. Naprawdę umarłabym z rozpaczy, gdyby nikt mnie nie zaprosił i gdybym musiała przez cały wieczór stać pod ścianą. Oczywiście Karol i Jerzy nie mogą tańczyć, bo są synami pastora, więc nawet na nich liczyć nie mogę.
— Będziesz miała mnóstwo partnerów, wszyscy chłopcy z Portu przyjdą. Będzie na pewno więcej chłopców, niż dziewcząt.
— Strasznie się cieszę, że nie jestem córką pastora, — zaśmiała się Rilla. — Biedna Flora musi się wściekać, że nie będzie mogła tańczyć dzisiaj, bo Una nie dba o to. Ona nigdy nie przepadała za tańcem. Ktoś powiedział Florze, że te panny, które tańczyć nie będą, będą miały dość dużo roboty w kuchni. Powinna pani widzieć jej minę! Na pewno większą część wieczoru przesiedzą z Jimem na skałach. Wie pani, że mamy wszyscy iść pieszo, aż do małego strumyka w pobliżu Wymarzonego Domku, a potem popłyniemy łodziami do latarni morskiej. Czyż to nie będzie boskie?
— Gdy miałam lat piętnaście, tak samo wypowiadałam się zawsze w superlatywach, — zauważyła panna Oliver z przekąsem. — Myślę, że zabawa zapowiada się przyjemnie dla młodzieży, bo ja osobiście przygotowana jestem na nudy. Żaden tych chłopców nie będzie chciał tańczyć ze starą panną. Może Jim i Władek zatańczą ze mną raz dla przyzwoitości. Nie będę miała nawet z kim porozmawiać. To też nie dziw się, że nie mówię o zabawie z takim entuzjazmem, jak ty.
— A czy pani źle się bawiła na swoim pierwszym balu, panno Gertrudo?