Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W każdym razie dotrzymałaś swego przyrzeczenia, — zaśmiała się panna Oliver.
— Przyznaję, że wybór mój wtedy był nadzwyczajny, — odparła Rilla wesoło. — Trzeba teraz pokazać ten kapelusz mamie. Nauczył mnie on jednak cierpliwości. Ach, panno Gertrudo, czuję się na nowo młodą, frywolną i głupią. Czy powiedziałam kiedyś, że listopad jest brzydkim miesiącem? Uważam, że jest najpiękniejszy w całym roku. Proszę posłuchać dźwięku dzwoneczków w Dolinie Tęczy! Nigdy nie słyszałem, żeby dzwoniły tak wyraziście. Wydzwaniają pokój nowe szczęście i to wszystko dobre, kochane, co było dawniej i co wraca do nas. Nie postradałam zmysłów, panno Gertrudo. Cały świat dzisiaj szaleje z radości. Wkrótce wszystko się ułoży, zachowamy wiarę i rozpoczniemy budować nasz nowy świat. Ale niech pani pozwoli, abym dzisiaj szalała i radowała się.
W tej chwili Zuzanna weszła do pokoju z wyrazem zadowolenia na twarzy.
— Mr. Hyde zginął, — oznajmiła.
— Zginął! Czy chcesz powiedzieć Zuzanno, że nie żyje?
— Nie, pani doktorowo, ta bestja na pewno żyje. Ale nigdy go już więcej nie zobaczymy, jestem pewna.
— Nie bądź taka tajemnicza, Zuzanno. Co mu się stało?
— Otóż, pani doktorowo, siedział na schodach po południu. Było to zaraz potem, kiedy nadeszła wiadomość o zawieszeniu broni i wyglądał jeszcze bardziej po warjacku, niż zwykle. Mogę pani przy-