Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

świadczyły o tem, że jednak nie żyję na świecie bezużytecznie.
„ — Rilla wyrosła nadzwyczajnie w ciągu tych ostatnich czterech lat. Była dawniej takiem lekkomyślnem stworzeniem. Przeistoczyła się w prawdziwą kobietę i jest dla mnie pociechą. Nan i Di oddaliły się nieco ode mnie — tak rzadko przebywają w domu — lecz Rilla jest mi coraz bardziej droga. Stałyśmy się przyjaciółkami. Nie wiem, jakbym bez niej przeżyła te straszne lata, Gilbercie.
„Tak mama powiedziała, a ja odczułam zadowolenie i smutek, dumę i gorycz! Przyjemnie jest wiedzieć, że mama tak o mnie myśli, lecz właściwie nie zasłużyłam na to. Nie jestem znowu tak dobra i silna. Bywają takie chwile, kiedy jestem rozkapryszona, niecierpliwa, bezradna i zrozpaczona. To mama i Zuzanna podtrzymują całą rodzinę. Ja osobiście pomagałam niewiele.
„Ostatnie wiadomości z wojny są o wiele lepsze. Francuzi i Amerykanie ciągle odpierają Niemców. Czasami lękam się, że jest za dobrze — po czterech latach zmartwień trudno uwierzyć w szczęśliwe zakończenie.
„Radujemy się wszyscy. Zuzanna nie zdejmuje flagi, a my tylko cierpliwie czekamy. Zbyt wiele kosztowało to zwycięstwo. Całe szczęście, że te wszystkie poświęcenia nie idą na marne.
„Ani słowa nie było od Jima. Mamy wciąż nadzieję, bo cóż nam innego pozostaje? Lecz bywają takie godziny, kiedy czujemy, choć nigdy nie mówimy o tem, że ta nasza nadzieja jest niedorzecznością. Chwile takie zdarzają się coraz częściej.