Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że wówczas, gdy otworzyła drzwi, wpuściła do mieszkania śmierć.
„Właściwie mnie samą zdziwił ten paniczny przestrach. Byłam jednak tak przemęczona, że nie miałam siły w pierwszej chwili drzwi otworzyć, lękając się, że za progiem czeka śmierć. Potem pomyślałam, że nie trzeba być przesądną, pobiegłam bez zastanowienia i drzwi otworzyłam.
„Istotnie zimny wiatr wniknął do wnętrza i przepełnił cały hall mroźnem powietrzem. Lecz na progu ujrzałam jakąś postać. Była to Mary Vance, opatulona od stan do głowy, a przyniosła ona z sobą Życie, nie Śmierć, aczkolwiek w owej chwili jeszcze o tem nie wiedziałam. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
— Nie możesz mnie wyrzucić, — uśmiechnęła się Mary, wchodząc i zamykając za sobą drzwi. — Przyszłam przed dwoma dniami do Cartera Flagga i burza mnie tam zaskoczyła. Stara Agata Flagg tak mi już działała na nerwy, że za wszelką cenę postanowiłam się stamtąd wydostać i przyjść do was. Ta moja podróż nie była taka łatwa, jak ci się zdaje. Chwilami myślałam, że już nie dojdę. Poprostu psia pogoda!
„Wróciłam do rzeczywistości i pomyślałam, że muszę biec na górę. Pośpiesznie wyjaśniłam to Mary i zostawiłam ją samą w hallu, bo otrząsała się ze śniegu. Na górze przekonałam się, że Jaś przetrwał jakoś straszny atak, lecz po chwili następny atak schwytał go znowu w swoje kleszcze. Pochyliłam się nad nim i załamałam ręce. Byłam poprostu nieprzytomna i potrafiłam tylko rozpaczać