Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

myśleć, a gdy nic nie robię wyobrażam sobie najgorsze rzeczy, które są poprostu dla mnie męczarnią Przecież dwaj moi chłopcy biorą udział w tych krwawych walkach nad Sommą, a Shirley od rana do nocy wertuje literaturę lotniczą i nic nie mówi. Widzę jednak postanowienie, płonące w jego oczach. Nie, nie mogę próżnować, nie wymagaj tego ode mnie, Gilbercie.
Lecz doktór był nieubłagany.
— Nie mogę pozwolić na to, abyś się zamęczała, Aniu, — mówił. Gdy chłopcy wrócą, to przecież muszą mieć zdrową i radosną matkę. Z dnia na dzień gorzej wyglądasz. Skoro nie wierzysz, zapytaj Zuzannę.
— O, jeśli Zuzanna i ty staniecie przeciwko mnie! — wzdychała Ania bezradnie.
Pewnego dnia nadeszła radosna wiadomość, że Kanadyjczycy zajęli Courcelette i Martenpuich, zdobywając wielu jeńców i kilka dział. Zuzanna wywiesiła flagę opowiadając wszystkim, że generał Haig poznał się jednak na dobrych żołnierzach. Nie wszyscy jednak tą wiadomością byli uradowani. Kto wie za jaką cenę zdobyto tak ważne pozycje?
Rilla zbudziła się tego ranka, gdy szary świt zaglądał w jej okno. Z trudem uniosła ociężałe powieki. O świcie świat wyglądał całkiem inaczej, niż zwykle. Powietrze było chłodne i wilgotne, a sad i Dolina Tęczy tchnęły jakąś tajemniczością. Nad pagórkami unosiła się srebrzysta mgła. Wiatru nie było. Rilla dosłyszała wyraźnie melancholijne wycie psa od strony stacji. Czyż to był Wtorek? Jeże-