Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

list Jima Andersona, w którym pisze, że jest zupełnie zdrów i cały.
— Przecież nie pocieszałaś się chyba nadzieją, że biedak zostanie zabity, — zawołała kuzynka Zofja z oburzeniem.
— Nie, nie! Myślałam tylko, że postara się zapomnieć o Jasiu, pani Crawford.
— Wówczas twój ojciec musialby ponieść koszty wychowania małego — zauważyła kuzynka Zofja praktycznie. — Obecna młodzież jest strasznie lekkomyślna.
W tej chwili Jaś we własnej osobie wbiegł do pokoju, a twarzyczka jego była tak różowa i promieniejąca zdrowiem, że nawet kuzynka Zofja musiała wyrazić swą pochwałę.
— Naprawdę wygląda teraz bardzo ładniutko, chociaż ma może zbyt wielkie kolorki, co nie oznacza zupełnego zdrowia. Nigdy nie przypuszczałam, że będziesz umiała go tak wychować i powiedziałam nawet o tem żonie Alberta. Oburzyła się na mnie i rzekła: „Bardziej wierzę w Rillę Blythe, niż przypuszczasz, ciotko“. To były jej słowa. Żona Alberta zawsze miała o tobie dobre zdanie.
Kuzynka Zofja westchnęła, jakby akcentując, że żona Alberta jest jedyną osobą na świecie, która się z nią nie zgadza. Lecz z drugiej strony kuzynka Zofja bardzo lubiła Rillę na swój specyficzny sposób. Młodym dziewczętom nie wolno jednak okazywać zbytniej serdeczności, mogłyby prędko się zdeprawować.