Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wać w swoim pamiętniku. Jest to jednak najszczersza prawda. Gdyby nos Freda był piękny, jak jego oczy i usta, to możeby sprawa przybrała całkiem inny obrót. Jestem stanowczo dziewczyną bez serca.
„Gdy biedny Fred uświadomił sobie że z mego przyrzeczenia nic nie będzie, zmartwił się bardzo, lecz zachował się, jak gentleman. Gdyby okazał mi choć odrobinę impertynencji, może byłoby mi lżej znieść tę chwilę. Ale z drugiej strony przecież nigdy nie dawałam mu najmniejszej nadziei, że mnie choć odrobinę interesuje. W każdym razie postąpiłam podle. Jeżeli Fred Arnold z wojny nie wróci, wyrzuty sumienia będą mnie dręczyły przez całe życie.
„Powiedział mi na odchodnem, że jeżeli nie może mieć nadziei, iż go pokocham, to chciałby chociaż zabrać z sobą moją przyjaźń i prosił, abym go pocałowała na pożegnanie, zanim odejdzie — może na zawsze.
„Nie rozumiem dlaczego kiedyś wyobrażałam sobie, że sprawy miłosne są takie przyjemne i interesujące. Teraz uważam, że są poprostu okropne. Nie mogłam obdarzyć nawet biednego Freda przelotnym pocałunkiem, ze względu na moje przyrzeczenie dane Krzysiowi. Stanowczo jestem brutalna. Powiedziałam mu, że przyjaźń moją będzie miał zawsze, lecz, że nie mogę go pocałować, bo dałam słowo komuś innemu.
„A on na to: — Na pewno masz na myśli Krzysia Forda?