Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiście była pani wtedy za młoda, aby znać Niemców. Całe szczęście, że ta farba była tylko zielona, że nie okazała się jakąś trucizną.
— Wydaje mi się, że to już sto lat minęło od owych dni na Zielonem Wzgórzu, — westchnęła pani Blythe. — Czasy te jakby należały do innego świata. Dzięki wojnie życie nasze podzieliło się na dwie części. Co nas jeszcze czeka, nie wiem, ale chyba dawne szczęśliwe lata już nie wrócą. Wątpię, czy ci, którzy przetrawili pół życia za dawnych czasów, będą się teraz dobrze czuli w nowych warunkach.
— Zauważyła pani, — zagadnęła panna Oliver, spoglądając z nad książki, że to wszystko, co było pisane przed wojną wydaje nam się strasznie dawne i nieaktualne? Czytając te rzeczy, człowiek ma wrażenie, że czyta starożytną Iliadę. Chociażby poezje takiego Wordswortha — przeglądałam je niegdyś po raz dziesiąty. Jego klasyczny spokój i pogoda, oraz cudowny styl, zdają się pochodzić z jakiejś innej planety i nie mają nic wspólnego z obecnem życiem.
— Jedyną książką, którą mogę teraz czytać spokojnie, jest Biblja — zauważyła Zuzanna, wsuwając ciasteczka do pieca. — Jest tam tyle ustępów, które można zastosować do wyczynów przebrzydłych Hunnów. Stary Sandy twierdzi, iż nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Kaiser zawarł przymierze z Antychrystem, ale ja w to niebardzo wierzę. Uważam, pani doktorowo, że nawet to byłoby dla niego zbyt wielkim zaszczytem.