Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„ — Ma aż trzech synów na wojnie, — próbowała ją bronić mama.
„ — To jej nie usprawiedliwia, — odparłam. Ale jednocześnie byłam zawstydzona, bo prawdą jest, iż wszyscy jej chłopcy poszli i ona przez cały czas zachowywała się bardzo dzielnie. Poza tem jest jedną z najbardziej wytrwałych sił w Czerwonym Krzyżu. Ale trudno przecież wspominać o wszystkich bohaterstwach. Niech sobie warjatka sprawi drugą jedwabną suknię.
„Wyciągnęłam mój zielony kapelusz i postanowiłam go nosić znowu. Jakże ja strasznie tego kapelusza nienawidzę! Nie wyobrażam sobie, jak mi się kiedyś mógł podobać. Ale postanowiłam go nosić i będę go nosić na pewno.
„Dzisiaj rano poszliśmy z Shirleyem na stację, aby zanieść Wtorkowi wczorajszą wigilijną kolację. Wtorek czeka i wypatruje jeszcze z tą samą nadzieją i ufnością. Czasami biega po stacji i łasi się do ludzi. Przeważną część dnia jednak przepędza w swej budzie, spoglądając wciąż na tor. Zaprzestaliśmy go już zmuszać do powrotu do domu. Wiemy, że to nie odniesie żadnego skutku. Gdy Jim wróci, Wtorek wtedy do domu z nim przyjdzie, a jeżeli Jim nie wróci nigdy, Wtorek będzie czekał na stacji do ostatniego bicia swego psiego przywiązanego serca.
„Wczoraj wieczorem był u nas Fred Arnold. W listopadzie skończył osiemnaście lat i ma zamiar wstąpić do wojska, gdy tylko matka jego poprawi się nieco po operacji, którą przechodziła. Ostatnio Fred przychodzi do nas często i chociaż lubię go