Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rilla uczuła zimny dreszcz z oburzenia i wstydu. Czy jeszcze były jakieś nieprzyjemne sceny w jej życiu, któreby Zuzanna mogła tu przytoczyć? Co do Krzysztofa, to chętnie ryczałby ze śmiechu, słuchając przemowy Zuzanny, nie mógł jednak obrażać swej damy, więc siedział z pozornie uroczystą miną, która Rilli się wydawała pełną oburzenia i niechęci.
— Zapłaciłam dzisiaj jedenaście centów za buteleczkę atramentu, — oznajmiła Zuzanna. — Od zeszłego roku atrament podrożał już dwukrotnie. Może dlatego, że Woodrow Wilson pisze ciągle te swoje noty. To musi przecież kosztować. Moja kuzynka Zofja powiada, że Woodrow Wilson nie jest jednak takim człowiekiem, jakim go sobie wyobrażała, ale mężczyźni wszyscy są tacy. Sama jestem starą panną i nigdy nie znałam się dokładnie na mężczyznach, ale moja kuzynka Zofja zna ich doskonale, przecież była aż dwa razy zamężna. Komin Alberta Crawforda zleciał z dachu w zeszłym tygodniu, podczas tego wielkiego huraganu, a Zofja słysząc rozsypujące się cegły sądziła, że to Zeppelin i wpadła w histerję. Pani Albertowa Crawford powiada, że z dwojga złego wołałaby już Zeppelin.
Rilla siedziała w swym fotelu, jak zahipnotyzowana. Wiedziała, że Zuzanna dopiero wtedy przesłanie mówić, kiedy sama zechce, a żadna siła na ziemi nie potrafi jej przerwać wcześniej. W gruncie rzeczy bardzo lubiła Zuzannę, ale teraz poprostu czuła do niej nienawiść. Krzyś na pewno wkrótce pójdzie, tamci wrócą do domu, a ona nawet