Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie posiadają głębi uczuć. Takim ludziom jest najlepiej. Chciałabym brać wszystko tak powierzchownie, jak Rilla Blythe.

ROZDZIAŁ XVI.
RZECZYWISTOŚĆ I ROMANTYZM.

— Warszawa się poddała, — rzekł doktór Blythe z rezygnacją, przynosząc do domu pocztę pewnego gorącego dnia sierpniowego.
Gertruda i pani Blythe spojrzały na siebie ze smutkiem, a Rilla, która karmiła właśnie Jasia sterylizowaną łyżeczką, położyła tę łyżeczkę na tacy mimowoli i westchnęła: „O mój Boże“, takim tragicznym tonem, jakby wiadomość przyszła niby piorun z jasnego nieba, a nie była rezultatem niepokojących wiadomości ostatniego tygodnia. Byli przecież wszyscy przygotowani na to, że Niemcy zajmą Warszawę, lecz teraz dopiero zorientowali się, że mieli nadzieję, chociaż powinna ona była już dawno zagasnąć.
— Teraz bądźmy silni, — rzekła Zuzanna. — To nie jest jeszcze rzecz najstraszniejsza, jakiej można się spodziewać. Czytałam wczoraj długi artykuł w „Montreal Herald“, który dowodzi, że Warszawa nie była najważniejszym odcinkiem z punktu widzenia strategicznego. Patrzmy teraz na wszystko strategicznie, panie doktorze.
— Ja również czytałam ten artykuł i dodał mi on trochę odwagi, — wtrąciła Gertruda. — Odrazu