Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z ponurego swego usposobienia i wiecznie niechętnej miny. Najbardziej jednak zabolalo Florę, że na jej ukłon nie odpowiedziały przechodzące właśnie obok cmentarza Minia i Adela Clow. Flora ogromnie je lubiła. Poza Blythe‘ami były to najlepsze jej przyjaciółki z lawy szkolnej i nawet niejednokrotnie pomagała Adeli w rozwiązywaniu zadań arytmetycznych. Taka to była ludzka wdzięczność! Pewnie dlatego przyjaciółki udały, że jej nie widzą, bo nie wstydziła się żadnej pracy i nawet wzięła się do trzepania starych dywanów. Flora ze złością wbiegła na werandę, gdzie zastała Unę również zasmuconą tem, że Clowówny nie odpowiedziały na jej ukłon.
— Oszalały dziewczyny, — zawołała Flora. — Może zazdroszczą nam, że bawimy się z Blythe‘ami w Dolinie Tęczy. Niech tylko zacznie się szkoła i Adela poprosi mnie o rozwiązanie jakiegoś zadania, to jej wtedy pokażę! Ani palcem nie kiwnę. Chodź, po wnosimy meble. Jestem strasznie zmęczona i wątpię, czy mieszkanie będzie wyglądało lepiej niż przedtem, po tem naszem czyszczeniu i trzepaniu. Strasznie nie lubię pracować przy gospodarstwie.
Dopiero kolo drugiej dziewczynki skończyły sprzątanie dwóch pokojów. Zjadły coś naprędce w kuchni i postanowiły odrazu zmyć talerze. Lecz Flora przypomniała sobie, że Di Blythe pożyczyła jej jakąś bardzo ciekawą książkę i oczywiście zatonęła w niej aż do zmroku. Una zaniosła Karolkowi gorącą herbatę, a ponieważ Karolek spał, więc i ona położyła się na łóżku Jurka i zasnęła. Tym-