Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szedł, zanim wyście przyszły. Słyszałam, że kolega jego nazywał go Gilbertem. Kolega ten miał oczy takie wybałuszone. Ale nie odchodzicie jeszcze, panienki? Nie odchodźcie.
— Zdaje się, że musimy, — oznajmiła Ania dość chłodno. — Późno się robi, a ja mam jeszcze robotę.
— Ale odwiedzicie mnie, prawda? — zapytała Filipa, wstając i obejmując je obie ramionami. — I pozwólcie mi odwiedzić też was. Chciałabym się z wami zaprzyjaźnić. Spodobałyście mi się bardzo. A chyba niezupełnie zraziłam was do siebie swoją trzpiotowatością, prawda?
— Niezupełnie, — rzekła Ania, odpowiadając na uścisk Fili serdecznie.
— Wiedzcie, że nie jestem nawet o połowę tak głupia, jak się powierzchownie wydaję. Zaakceptujcie Filipę Gordon, tak jak ją Pan Bóg stworzył, ze wszystkiemi jej błędami, a sądzę, że ją jeszcze pokochacie. Czy ten cmentarz nie jest słodkiem miejscem? Chciałabym być tutaj pochowana. Jest tu grobowiec, którego pierw nie spostrzegłam. Tam w otoczeniu żelaznej kraty. O, panienki, spójrzcie, patrzcie. Kamień głosi, że jest to mogiła miczmana, który padł w bitwie pomiędzy Shannon a Chesapeake. Jakie to fantastyczne!
Ania przystanęła przy kracie i spojrzała na stary kamień nagrobny; tętno jej drżało od nagłego podniecenia. Stary cmentarz z chylącemi się drzewami i długiemi, cienistemi ścieżkami, znikł z przed jej oczu — widziała przed sobą tylko przystań Kingsportu z przed stu lat: z mgły zbliżała się wolno wielka fregata, świecąc „gwiazdzistą flagą Anglji“. Za nią sunęła druga, spowita we własną flagę, leżącą na tylnym pokładzie. Wskazówka czasu cofnęła się: był to okręt Shannon, który triumfalnie wjeżdżał do zatoki, wiodąc Chesapeake jako swego jeńca.