Strona:Lucjan Szenwald - Utwory poetyckie.djvu/188

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    Jak grzmiało w świecie o naszej sławie,
    O polskich Jędrkach, Wojtkach, Maciejach.

    „Za wolność waszą i naszą“ Polak
    Z giwerem stał na szańcu bratnim,
    I w sztandar go spowijano, gdy poległ,
    I chowano go dzwonem armatnim.

    Gdzie my teraz? Gdzie ci wędrowcy?
    Przed nami, jak tęcza, ich szabel blaski.
    Gdzie Jarosław i Jan Dąbrowscy?
    Kościuszko? Bem? Kazimierz Pułaski?

    O, dajcie karabin! Sama się zmierza
    Do strzału ręka, krew uderza
    Do skroni, i sercu pierś za wąska...

    Proszę przyjąć mnie na żołnierza
    Narodowego Polskiego Wojska!


    III

    Hańba tym, co tłukli nas w ciemię,
    A przy błysku ognia tył podali!
    Chcieli na ukraińską ziemię,
    Dziś są na perskiej — można i dalej!...

    Tego, co ogrzał ich i wskrzesił.
    Ugryźli w rękę — marne kundle!
    My chcemy bić się tak jak Czesi,
    My chcemy pomóc powtórzyć Grunwald!

    Za ojców pogruchotane kości,
    Za gwałcone siostry i żony,
    Za oplucie naszych świętości —
    Bagnet wetkniemy obnażony